Tarnów: winny pomysł na biznes

17 czerwca 2011 , Tagi: atrakcje turystyczne , kulinaria

Podtarnowskie wsie to region wręcz idealnie nadający się pod uprawę winorośli. Specyficzny klimat i odpowiednio nachylone zbocza sprawiają, że smak wina wyprodukowanego z dojrzewających tu owoców zachwyca nawet największych koneserów tego trunku. Mariusz Chryk był jednym z pierwszych, którzy się odważyli. Dziś jego winnica na brak klientów nie narzeka. On sam jak tylko może zachęca innych, aby poszli jego śladem.

Pasją zaraził się 20 lat temu na słynącej z win ziemi lubuskiej, skąd pochodzi. Nauki uprawiania winorosli pobierał od miejscowych znawców sztuki, którzy produkcji win uczyli się jeszcze przed wojną w dalekim Kiszyniowie. Kolejne tajniki wiedzy zgłębiał w Europie Zachodniej – Szwajcarii, Austrii i we Francji. W Tarnowskie, rodzinne strony żony, sprowadził się kilka lat temu. Od razu stwierdził, że panują tu wręcz wymarzone warunki do zakładania winnic. Początkowo uprawiał winorośl w Wesołowie, obok domu teściów. Potem obsadził nimi blisko hektarowe zbocze w Brzozowej koło Gromnika.

– Cały czas eksperymentuję z sadzonkami, szukając takich, które są najwłaściwsze dla naszych terenów, przede wszystkim będą odporne na mrozy i choroby – wyjaśnia.

Największe sukcesy przyniosła mu do tej pory odmiana solaris, a wyprodukowane z niej wino białe półsłodkie w 2009 roku zdobyło najbardziej prestiżowy wśród polskich win tytuł „Grand Vin Polonais”.

– Chłodne, wrześniowe noce, kiedy winogrono dojrzewa, skutecznie powstrzymują rozwój pleśni, które na zachodzie Europy wymuszają szybki zbiór – zauważa. Dzięki temu – jak mówi – owoce dojrzewają u nas dłużej niż we Francji czy Hiszpanii, a to ma ogromne znaczenie dla smaku i barwy wytwarzanego potem wina. – Z hektarowej winnicy można wyprodukować rocznie około dziesięciu tysięcy butelek dobrej jakości wina. Zakładając przynajmniej pięć złotych zysku na butelce, daje to w sumie 50 tysięcy złotych – wylicza.

Szybko dodaje jednak, że nic nie przychodzi za darmo. Teraz, kiedy trzeba zadbać o to, aby rośliny prawidłowo się formowały, Chryk spędza w winnicy całe dnie. Jesienią, w porze zbierania owoców, plantacji trzeba będzie poświęcić jeszcze więcej czasu i sił. – Nie można nastawiać się na ilość i szybki zysk, ale na jakość, nawet kosztem większych nakładów i mniejszej ilości wyprodukowanych butelek – przekonuje.

Założenie około hektarowej plantacji to koszt od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. – Absolutnie nie należy lokować winnic na terenie, gdzie występują zastoiska mrozowe, szczególnie wiosną. Na grunty podmokłe też szkoda pieniędzy – wyjaśnia dodając, że dobrze prowadzone winnice owocują nawet przez 40 lat.

Jakość gleby nie ma tak duże-go znaczenia, jak to czy roślina będzie miała dużo słońca i ciepła. Najlepiej nadają się do tego stoki o nachyleniu południo-wym i południowo-zachodnim, których pod Tarnowem nie brakuje. Tylko w ubiegłym roku powstało tutaj pięć nowych winnic.

Największą przeszkodą w rozwoju takich upraw były do tej pory przepisy i częste kontrole. Przyjęta niedawno przez Sejm nowelizacja ustawy o wyrobie i rozlewie win pozwala na ich sprzedaż bez potrzeby rejestrowania działalności gospodarczej. – To duża szansa na rozwój u nas enoturystyki, znanej dobrze z wielu krajów – od Słowacji po Portugalię, polegającej na organizowaniu degustacji win z własnej winnicy turystom – cieszy się Mariusz Chryk. Jak mówi, konkurencji się nie boi. Bo zapotrzebowanie na polskie wino jest coraz większe. – Im więcej winnic w okolicy, tym nasza oferta będzie bar-dziej urozmaicona. A to wystarczająca zachęta dla potencjalnego turysty do zawitania w nasze strony i skosztowania, które wino najbardziej mu smakuje – wyjaśnia.

 

Paweł Chwał, Gazeta Krakowska, 2011-06-17, http://tarnow.naszemiasto.pl/artykul/955747,tarnow-winny-pomysl-na-biznes,id,t.html#b0184b2db40fcde0,1,3,3

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej