SYNAGOGA MOŚCICE – Sasnala w zbiorach Muzeum

19 listopada 2014 , Tagi: wystawa

Jest to jednobarwne plateau Synagoga Mościce, (2014, tusz, papier, 150 x 480 cm) prezentujące impresję artysty w związku z głównym motywem projektu „Byliśmy” – współistnieniem społeczności polskiej i żydowskiej w naszej historycznej świadomości.
Wilhelm Sasnal – malarz, rysownik, filmowiec i twórca komiksów. Urodził się w 1972 roku w Tarnowie. Współzałożyciel (1996) nieistniejącej już Grupy Ładnie. Związany z Fundacją Galerii Foksal w Warszawie.
W latach 1992-94 studiował architekturę na Politechnice Krakowskiej, w latach 1994-99 malarstwo na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych (dyplom w pracowni prof. Leszka Misiaka). W 1999 roku otrzymał Grand Prix na Biennale Malarstwa „Bielska Jesień”, w 2003 roku nagrodę „Pegaza” w dziedzinie sztuki, zaś w roku 2006 europejską nagrodę artystyczną van Gogh Biennal Award w Amsterdamie.
Uznawany przez wielu krytyków za czołowego malarza swojego pokolenia, w swojej twórczości kieruje się głównie emocjami, przerabiając na malarstwo wszystko, co go zajmuje, intryguje i fascynuje.
Oto wywiad z artystą o podarowanej pracy:
Z Wilhelmem Sasnalem rozmawia Ewa Łączyńska-Widz
Ewa Łączyńska-Widz: Masz swoje osobiste doświadczenia żydowskie?
Wilhelm Sasnal: Przez lata to ewoluowało. Jako chłopiec byłem bardzo podatny na wszelkie antysemickie historyjki, które wówczas były jeszcze bardziej popularne. Jak szukałem winnego, to najczęściej stawał się nim Żyd. Później, przez muzykę, większe rozpoznanie świata, zacząłem się nad tym zastanawiać. Nie przypominam sobie jednak jakiegoś granicznego momentu. To był proces. W pewnym momencie znalazłem się zdecydowanie po lewej stronie. Zobaczyłem, że największy syf, jaki kiedykolwiek się wydarzył był dziełem faszystów.
Ewa Łączyńska-Widz: Czy postrzegasz Tarnów – miasto, w którym się wychowałeś przez pryzmat żydowski?
Wilhelm Sasnal: Absolutnie. Jestem świadom tego, jak liczna była tutaj społeczność żydowska. Jednak wątki żydowskie przekazane mi przez moją rodzinę nie dotyczyły Tarnowa, ale innych miejsc, skąd pochodzili moi krewni. Z Tarnowa pamiętam dwie dość niezwykłe historie, których żydowskie konotacje dotarły do mnie później. Pierwszą z nich słyszałem od babci, z którą mieszkałem. Mówiła, że hitlerowcy spuszczali wózki z dziećmi z Wielkich Schodów. Myślę, że to chodziło o dzieci żydowskie. Inna historia, która mną wstrząsnęła. Kiedyś w podstawówce poszliśmy 1 listopada do Buczyny. Lekcja była o tym, ilu Polaków tam zginęło. Stawy, które są w tym lesie miały dziwne miedziane zabarwienie. Wydawało mi się, że to od krwi, która tam spłynęła. I dopiero dużo później, gdzieś w 2000 roku, kiedy wróciłem z Krakowa do Tarnowa, pojechałem tam znów i dopiero wtedy dowiedziałem się, że zginęli tam przede wszystkim Żydzi.
Ewa Łączyńska-Widz: Poświęciłeś tematyce żydowskiej sporo swoich prac. Pamiętasz pierwszą?
Wilhelm Sasnal: To były obrazy namalowane w 2001 roku na podstawie komiksu Maus Arta Spigelmana. Zrobił na mnie ogromne wrażenie, także przez to, że dzieje się to tutaj, w Polsce. Historia obozowa nie jest mi obca, bo dotyczy także mojej rodziny. Może dlatego Maus był mi tak bliski.
Ewa Łączyńska-Widz: Spośród twoich prac związanych z tematyką żydowską, która jest dla ciebie najważniejsza?
Wilhelm Sasnal: Są takie prace, które nie mówią o tym wprost, ale dotyczą tego tematu. Są też takie, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Rysowałem kiedyś komiks. Dotyczył mojego życia. Była tam historia wielkanocna – wymyślona, ale oparta na zdarzeniach, które przed wojną miały miejsce – kiedy w Wielki Czwartek palenie Judasza stawało się paleniem Żyda. Żydzi bali się wychodzić wtedy z domów. Zdarzało się, że jeśli się nie schowali, to polscy chłopcy spuszczali im łomot. Całą tę komiksową historię osadziłem w Tarnowie.
Ewa Łączyńska-Widz: W takiej samej komiksowej konwencji przygotowujesz pracę na wystawę Byliśmy. Ważnym jej motywem – choć nie do końca obecnym na rysunku – jest kopuła żydowskiej synagogi, która kiedyś górowała nad panoramą miasta. Teraz pozostało po niej tylko kilka ujęć na archiwalnych fotografiach.
Wilhelm Sasnal: Dorota Krakowska pokazała mi to przedwojenne zdjęcie, które jest imponujące. Pokazuje coś zupełnie innego od tego, co znam. A panorama miasta jest mi bliska. Dobrze kojarzę to ujęcie. Teraz jak przyjeżdżam do Tarnowa, lubię biegać na Górę św. Marcina skąd wyraźnie rozpościera się ta sama linia miasta. Z myślą o tej pracy przeglądałem albumy dotyczące żydowskiego Tarnowa i to, co wydało mi się najbliższe, to właśnie ta przedwojenna panorama. To ma być rysunek panoramy Tarnowa z wplecionymi wydarzeniami osobistymi, które mogłem zlokalizować w układzie i architekturze miasta; chcę te wątki osobiste połączyć z ogólną historią miasta, wydarzeniami które są dla mnie ważne, jak np. sabotaż na Dworcu kolejowym. To będzie duży rysunek tuszem. Pracuję na rolkach papieru wysokości 1,5 m. Ta praca będzie miała ok. 5 m długości. Tyle zmieści się w mojej pracowni, ale też takie wymiary i proporcje pasują do sali wystawowej.
Ewa Łączyńska-Widz: Twoja praca eksponowana będzie we wnętrzach Muzeum Okręgowego Rynek 21-22, zupełnie zjawiskowych. W tym budynku znajduje się dawna XVI w. kaplica ariańska, teraz ukryta w gąszczu przebudowanej architektury. Obok znajduje się gotycka Katedra. Po drugiej stronie Rynku stoi Bima – szczątki po Starej Synagodze. Jest więc w samym centrum miasta sąsiedztwo kościołów różnych wyznań. Czy myślisz, że wszystkie mogłyby być czynne dziś i zgodnie funkcjonować w swoim sąsiedztwie?
Wilhelm Sasnal: Przykro jest mi to powiedzieć, ale moja konkluzja jest taka, że gdyby Hitler nie narodził się w Niemczech, to urodził by się gdzie indziej. Ówczesny świat zmierzał na krawędź.

Kraków, 28 marca 2014 roku
„Synagoga Mościce”
Wystawa „Byliśmy” dotyczy nieistniejącej społeczności. Gdyby parę rzeczy w historii potoczyło się innym torem, społeczność żydowska mogłaby żyć obok nas albo być częścią naszej społeczności. To jest komiks. Cała historia jest wymyślona. Przedstawione postacie są fikcyjne. Imiona są przypadkowe. Nie znam nikogo o nazwisku Kemgold. Wymyśliłem tę rodzinę na potrzeby pracy. Chciałem, żeby nazwisko brzmiało jak żydowskie, stąd popularna cząstka „gold”. Drużyna sportowa „Masada” też nigdy w Tarnowie nie istniała. Użyłem nazwy starożytnej twierdzy żydowskiej, bo brzmi walecznie. Wątkiem osobistym jest osadzenie większości akcji w Mościcach , które są mi szczególnie bliskie. Zaanektowałem kilka realnych budynków, pojawiają się Zakłady Azotowe, Dom Kultury oraz Bania i Góra Świętego Marcina z Tarnowa. Uzupełniłem je wyimaginowaną architekturą, np. Synagogą Północną zainspirowaną architekturą Le Corbusiera i Oskara Niemeyera.
To jest próba dokończenia pytania „Co by było, gdyby…?”.

Więcej na: http://www.muzeum.tarnow.pl/aktualnosci.php?id=528

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej