Paryż, Wenecja i…Ustrzyki Górne
Kilkadziesiąt osób przyszło do restauracji Pasaż w Tarnowie na spotkanie z Elżbietą Dzikowską, podróżniczką, która do Tarnowa zawitała z promocją swojej nowej książki „Groch i kapusta”. – Nie byłoby tego spotkania, nie byłoby „Grochu z kapustą” gdyby nie „Pieprz i wanilia”. Tamten cykl to było okno na świat, obecna książka to okno na Polskę. W Polsce naprawdę jest co zwiedzać. Mamy wiele fascynujących miejsc – mówiła Elżbieta Dzikowska. Podróżniczka opowiadała o swoich wyprawach, o tym jak to się zaczęło, o tym jak po studiach sinologicznych została specjalistką od…Ameryki Łacińskiej. O pierwszym pobycie na Kubie, w Meksyku i Peru. O tym, jak podróżowała z mężem i sama, jak potem rodziły się książki i albumy. Podróżuje nieustannie. W tym roku była już w Indiach i w Gabonie, we wrześniu wybiera się na Madagaskar. Ale pomiędzy rozlicznymi wyjazdami w daleki świat, znalazła czas na miejsca bliskie i swojskie. Tak powstał czteroczęściowy cykl „Groch i kapusta”, opisujący polskie szlaki, pałace, zamki i zakątki piękne, a mało znane. Wyjątkowo ciepło opisuje autorka Bieszczady, nie ukrywając, że jest to miejsce bliskie jej sercu. „Paryż, Wenecja i…Ustrzyki Górne, gdzie z okna pokoju widzę Połoninę Caryńską a pod oknem szumi potok”.
Na koniec spotkania Elżbieta Dzikowska odpowiadała chętnie na zadawane pytania, a że restauracja serwowała akurat tytułowy groch z kapustą, autorkę zapytano o najdziwniejsze jedzenie z jakim zetknęła się podczas swoich wojaży. Okazało się, że dziwny choć całkiem niezły był pyton przyrządzony przez misjonarzy w Gabonie, oraz meksykańskie pierożki nadziewane jajeczkami mrówek. Obecni mogli także dowiedzieć się gdzie i jak zdobyć gabońską wizę i że pobyt w Gabonie jest wyjątkowo drogi oraz to, że najdłużej żyją ludzie tam, gdzie jest najbiedniej. Pytana o miejsce w świecie, które budzi w niej podobny sentyment jak polskie Bieszczady, bez wahania wymieniła miejsce w Zimbabwe, a na pytanie gdzie jeszcze nie była, od razu wskazała Kanadę i Danię, zaznaczając, że są to miejsca zbyt dostępne by mogły budzić nadmierną ciekawość, natomiast chętnie wybrałaby się na Malezję, której też jeszcze nie zna. Zapytana natomiast o rolę domu w tych licznych podróżach, podróżniczka wyznała – Chętnie wyjeżdżam, ale jeszcze chętniej wracam.