Tarnów – Pleśna

Rowerowy szlak turystyczny wyznakowany w kolorze czerwonym przeznaczony dla średnio zaawansowanego turysty – kolarza górskiego. Trasa urozmaicona terenowo bogata w interesujące widoki, pozwala odkryć na nowo najbliższą okolicę Tarnowa. Wiedzie do Pleśnej, wsi letniskowej położonej w dolinie Białej u podnóża Lubinki. Całkowita długość trasy 25 km.

0,0 km Swoją przygodę ze szlakiem rozpoczynamy na ulicy Tuchowskiej przy znanej chyba wszystkim Tarnowianom kapliczce ze św. Walentym. Kierujemy się drogą krajową nr 977 w kierunku Tuchowa. Mijamy po drodze Stary Cmentarz z 1782 r. oraz drewniany kościół p.w. Świętej Trójcy z 1562 r., jako że droga ta to droga krajowa, więc i ruch bywa na niej niezgorszy. Całe szczęście, że tuż za drugim wiaduktem kolejowym rozpoczyna się ścieżka rowerowa. Jadąc dalej asfaltem mijamy liczne sklepy i hurtownie. Zbliżając się do wiaduktu obwodnicy z każdym obrotem nóg zostawiamy miasto za sobą. A w duszy? A w duszy nam gra!!!
1,7 km Po krótkim i nie groźnym podjeździe zatrzymujemy się. Wyszukawszy dłuższą przerwę w korowodzie samochodów przejeżdżamy na drugą stronę jezdni i kierując się tabliczkami opuszczamy asfalt wjechawszy na wysypaną drobnymi kamieniami drogę, która zaczyna się wznosić, a po kilkudziesięciu metrach skręca w prawo i przed naszymi oczami otwiera się panorama miasta. Jedziemy wznoszącym się grzbietem w kierunku wschodnim – tu nawet w upalne dni możemy liczyć na chłodzący plecy zefirek. Po kilkuset metrach nieustannego podjazdu wjeżdżamy między drzewa – jesteśmy bardzo blisko ruin zamku tarnowskich.
2,7 km Nagle zrobiło się płasko. Dojechaliśmy do skrzyżowania. Na wprost nas pojedyncze zabudowania i droga biegnąca z góry – tam znajdują się ruiny i wiedzie nasz szlak. Odetchnąwszy więc wskakujemy na siodełko i radośnie pomykamy zgodnie z grawitacją. Z powodu nierówności jazda przypomina konkurs tańców latynoamerykańskich z szaloną rumbą na czele. Po ok. 200 metrach wjeżdżamy między zabudowania i kierując się czerwonymi znakami jedziemy po kamieniach lekko w dół. Na wszystkich drobnych skrzyżowaniach kierując się na wprost.
3,6 km Nieco większe skrzyżowanie z drogą asfaltową, pokonujemy je jednak bez kompleksów. Kierując się wiszącą na słupie tabliczką skręcamy w ulice „Na Wał”, która tak naprawdę z ulicą ma niewiele wspólnego, a z atrakcji na niej występujących wymienić należy: metrowe pokrzywy i całe watahy komarów.
4,0 km Po niewielkim podjeździe dojechaliśmy do asfaltowej drogi wiodącej z Zawady do Tarnowca, skręcamy wiec w prawo i zjeżdżamy nią.
4,1 km Po krótkim zjeździe kolejne tabliczki nakazują jazdę w lewo. Znana nam droga Tarnów – Tuchów jest ruchliwa, całe szczęście, że towarzyszy nam tylko 500 m.
4,6 km To miejsce wymaga od nas dużej czujności łatwo bowiem je przeoczyć. Odbijamy w lewo od szosy i skręcamy w ulice „Spokojną” (nazwa pasuje do niej jak ulał!). Po kilkudziesięciu metrach mijamy cmentarz, za którym zaczyna się to co tygrysy lubią najbardziej – off road pełną gębą. Najpierw powoli jak żółw ociężale po betonowych płytach, niby nie jest ostro, ale… Po kilkudziesięciu metrach płyty ustępują miejsca luźnym kamieniom, podjazd łagodnieje, a z prawej strony otwierają się nam widoki na okoliczne wzgórza.
5,8 km Unikając wjazdu w czyjąś posesje skręcamy w lewo, pod kołami kamienie. A przed nami? O matko!!! Ale ten podjazd się ciągnie!!!
6,7 km UFF! Wreszcie równo, a nawet parę metrów w dół dla osłody. Dojechaliśmy do drogi wiodącej z Zawady do przysiółka Kolonia Łękawice. Obok nas zabytkowa kapliczka skrzynkowa wisząca na starym dębie, po lewo widać przekaźnik telewizyjny na Górze św. Marcina, przed nami zaś fragment Płaskowyżu Tarnowskiego. Skręcamy w prawo i jedziemy dalej naszym czerwonym szlakiem, któremu towarzyszą nam jeszcze inne: zielony rowerowy oraz piesze: czerwony, niebieski i żółty. Na najbliższym skrzyżowaniu opuszczamy większość z nich i skręcamy w prawo w towarzystwie żółtego, opuszczamy nieliczne domostwa kierując się na pola.
7,9 km Wszystko co dobre kiedyś się kończy. W tym miejscu znaki żółte opuszczają nasze towarzystwo i skręcają gwałtownie w prawo pod górkę. My tym czasem wjeżdżamy na rozległe pola. W tym miejscu warto dać po hamulcach i rzucić okiem na krajobraz. Polna droga, którą zaraz będziemy jechać schodzi w dół polami. W dolince leży wieś Łękawka, a zaraz za nią wznosi się Trzemeska Góra – nasz kolejny cel do zdobycia. Lekko w prawo widoczna Słona Góra – tam też będziemy, ale nieco później. W pogodne dni widok ten jest naprawdę przyjemnyn. Jeżeli już się napatrzyliście ruszamy dalej. Życzę miłego zjazduuuuuuuu!
9,5 km Koniec zjazdu, przecinamy drogę asfaltową w Łękawce, parę metrów po równym pozwoli odpocząć zmęczonym członkom. Jak na razie jedziemy wąską asfaltową dróżką.
9,8 km Uwaga! Nagła i niespodziewana zmiana kierunku, skręcamy w prawo na razie w dół po asfalcie, lecz po kilkunastu metrach zza zakrętu wyłania się taki podjazd że…!
10,4 km Kończy się asfalt, wyjeżdżamy z pomiędzy zabudowań i wjeżdżamy do lasu. Podjazd nieco łagodnieje (ale tylko nieco!), za zakrętem po prawej otwierają się widoki na Łękawkę i okoliczne wzgórza. Ignorujemy wszystkie boczne drogi trzymając się głównego traktu. Po kilkuset dalszych metrach pod górę mijamy samotnie stojący dom. Nagle robi się płasko (no!-prawie). Przez najbliższe kilkaset metrów towarzyszą nam rozległe widoki, po prawej widać Lubinkę, Wał w pogodne dni, Chełm, Pasmo Łososińskie, Maślaną Górę, po lewej Górę Św. Marcina i wyraźnie odróżniający się Las Kruk w Skrzyszowie.
11,9 km Właśnie minęliśmy miejsce gdzie stała niedawno wieża wiertnicza. Skręcamy gwałtownie w prawo i łagodnie podjeżdżamy ledwie widoczną drogą, biegnąca skrajem zagajnika wzdłuż starych słupów telefonicznych. Trzymając się szlaku po kilkudziesięciu metrach na zakręcie jedziemy na wprost i polną dróżką obok samotnego domu kierujemy się w stronę lasu.
12,8 km Las, a w nim: lekko w dół i pod górkę. Miedzy zębami komary, w oczach łzy, a na liczniku trzydzieści kilometrów na godzinę i lekka zadyszka w błocie po piasty czyli żyć nie umierać!
13,8 km Skrzyżowanie w środku lasu, skręcamy w prawo. Przed nami następna porcja kolein i dobrej zabawy.
14,5 km Kończy się las, a my wyjeżdżamy na pola. Początkowo brak widoków, po wjechaniu na asfaltową dróżkę rekompensata w postaci pasma Brzanki w nowym ujęciu. Po chwili kończy się asfalt, pod kołami pylista droga wijąca się wśród pól. Po kilkuset metrach wjeżdżamy w zabudowania i dojeżdżamy do asfaltowej nawierzchni.
16,3 km Jesteśmy znów na drodze Tarnów-Tuchów, zgodnie z tabliczkami skręcamy w prawo jakby cofając się w stronę Tarnowa, przed nami względnie niebezpieczny odcinek drogi.
16,8 km W tym miejscu musimy przejechać na drugą stronę drogi kierując się na parking samochodowy ze znajdującym się tam pomnikiem największego grzyba świata. Po lewej stronie w głąb schodzi droga, więc jeżeli nie mamy tu nic do roboty to zgodnie z tabliczkami skręcamy w nią i puszczamy się w dół pamiętając jednak o tym by na pierwszym skrzyżowaniu skręcić w lewo bo w przeciwnym razie to… Za skrzyżowaniem zjazd łagodnieje, a nawet lekko pełznie ku górze, lecz tylko przez chwilę, bo tuż potem pod kołami kamienie, nierówne płyty, trelinka, a nawet podkłady kolejowe i hopki, a wszystko to w jednym słusznym kierunku – zgodnie z grawitacją – w dół (uważajcie na rowy – choć niewidoczne bywają głębokie!!!)
18,2 km Mała kapliczka na skrzyżowaniu dróg. W tym miejscu pochylmy czoła i pomyślmy o tych którzy nie przeżyli ostatniego zjazdu. Pod kołami asfalt, skręcamy w prawo i lekko pod górkę ruszamy w stronę słońca.
18,6 km Skrzyżowanie z szerszą i bardziej dziurawą droga asfaltową, po lewej sklep (jeśli jest zamknięty to nic, następny jest kilkaset metrów dalej). Skręcamy w prawo i kierujemy się w stronę widocznej wieży kościoła.
19,2 km Kolejne skrzyżowanie i sygnalizowany wcześniej sklep. Jedziemy na wprost. Przed nami 5 km „asfaltowania” do Pleśnej na szczęście liczne dziury uprzyjemnią nam jazdę, po lewej nieustanne widoki na dolinę Białej i masyw Wału, a droga biegnie: w górę i w dół, w górę i w dół, w górę i w dół. Uwaga na ostatni zakręt jest bardzo szybki, ostry, i niebezpieczny, a barierka tam stojąca naprawdę twarda!(wiem coś o tym!).
24 km Ośrodek wypoczynkowy „Relaks” w Pleśnej, okazja do uzupełnienia płynów i przekąszenia małego „co nieco”. W niedzielę przed południem przy odrobinie szczęścia możemy pokibicować miejscowej drużynie piłki nożnej.
25 km Centrum Pleśnej – koniec wycieczki.