Zamachowiec został zatrzymany zaraz po eksplozji. Wszystko wskazuje na to, że nie wiedział, na którą godzinę nastawiona jest bomba zegarowa. – Nastąpił wybuch na dworcu po czym zaraz zaczęliśmy uciekać na koniec peronu – zeznał podczas przesłuchania, którego obszerne fragmenty można przeczytać na tarnow.pl. Zapraszamy do poznania wydarzenia, które przez wielu historyków określane jest jednym zdaniem „Wojna zaczęła się w Tarnowie”.
28 sierpnia 1939 roku. Z Tarnowa wyjechały pociągi z ostatnimi zmobilizowanymi jednostkami wojskowymi, kilka godzin poźniej doszło do tragedii. O godzinie 23:18 – na dworcu kolejowym w przechowalnii bagaży nastąpił wybuch bomby zegarowej. Pod gruzami zniszczonego dworca zginęło 20 osób przebywających w poczekalni bądź restauracji trzeciej klasy, a 35 zostało rannych. Straty w ludziach byłyby z pewnością większe, gdyby wybuch nastąpił podczas postoju na stacji transportu wojskowego, lub bezpośrednio po przyjeździe pociągu ze stacji Kraków. Ośmiominutowe opóźnienie tego pociągu niewątpliwie uchroniło wielu pasażerów od obrażeń, jakich doznaliby kierując się do wyjścia koło przechowalni bagaży.
Jak się okazało w czasie śledztwa i przesłuchań zatrzymanego wówczas Antoniego Guzego zamieszkałego w Bielsku, tego aktu terrorystycznego dokonała grupa kolonistów z bielskiego i mieleckiego. Byli to ludzie przeszkoleni w Niemczech i zaopatrzeni w materiały wybuchowe. Guzy sam przyjechał do Tarnowa i to on zostawił dwie walizki wypełnione materiałem wybuchowym. 1 września został tymczasowo aresztowany, po rozpoczęciu wojny został wywieziony z Tarnowskiego na wschód i ślad po nim zaginął. Według niepotwierdzonych informacji zginął na początku września 1939 roku.
(..) Ponieważ wypadek pociągnął za sobą ofiary co sam widziałem czynu swego żałuję. – Antoni Guzy zostaje zatrzymany na miejscu zamachu. Choć wydaje się to dziwne po zostawieniu ładunków wybuchowych jest na stacji , aby… pociągiem, wrócić do Krakowa. Dlaczego był w chwili wybuchu na peronie stacji? Czy nie wiedział kiedy nastąpi eksplozja? Dzięki pomocy Archiwum Państwowego w Tarnowie możemy przedstawić niepopublikowane dotąd dokumenty dotyczące zamachu. Są to m.in. fragmenty przesłuchania Antoniego Guzego oraz archiwalne zdjęcia zniszczonego dworca wykonane kilka godzin po wybuchu wojny.
Dzień zamachu – z Bielska przez Kraków do Tarnowa
Przygotowania, wykonanie bomby nastąpiło wcześniej, ale dla Antoniego Guzego zadanie rozpoczęło się przed południem 28 sierpnia w Bielsku. O 11:30 spotyka się z Neumanem i o 12:13 razem wyruszają pociągiem do Krakowa. W Krakowie idą na kawę do restauracji. Następnie według relacji oskarżonego przechodzą na dworzec kolejowy. Dwie walizki wypełnione materiałem wybuchowym czekają już w przechowalni. – Neuman wskazując te walizy dał mi polecanie, by je najbliższym pociągiem zawieść do Tarnowa i tam złożyć w przechowalni bagażu – zeznaje. Guzy nie zdąża jednak na pociąg do Tarnowa i po 20:00 wsiada do taksówki. Za podróż płaci 80 złotych. – Po przyjeździe do Tarnowa pod dworzec kolejowy osobiście walizy zaniosłem do poczekalni 3 klasy, znajdującego się tam bagażowego zapytałem o przechowalnie (…) poleciłem mu walizy zanieść do przechowalnii (…) Bagażowemu za tę usługę zapłaciłem 50 gr.
Zaskakujące jest dalsze zachowanie Guzego. Idzie do dworcowej restauracji (ta, która zostanie zniszczona) spokojnie wypija piwo, po czym spaceruje w okolicach plant kolejowych. Choć w przechowalni bagażu tyka zegar bomby wraca na tarnowski dworzec i za siedem złotych kupuje bilet na lux-torpedę do Krakowa. Ma ona odjechać parę minut po 23. Dodajmy, że wcześniej w zeznaniu Guzy mówił, że Neuman umówił się z nim, iż będzie na niego czekał na dworcu w Krakowie, gdy wróci z Tarnowa właśnie lux-torpedą. Wszystko wskazuje więc na to, że Neuman chciał, aby Guzy zginął podczas zamachu czekając na pociąg. Tym samym pozbyłby się jedynego wykonawcy zamachu. To oczywiście hipoteza, ale bardzo prawdopodobna. Trudno bowiem spodziewać się, że Guzy wiedząc o godzinie wybuchu 20 minut bez obaw siedziałby w poczekalni, a potem przeszedł na drugi peron i dalej wypatrywał pociągu. Tymczasem zamiast parowozu z drugiego peronu widzi eksplozję. Razem z innym podróżnym ucieka, zatrzymuje się przy budce kolejarskiej. – Kolejarze zaczęli wołać, by się z miejsca nie ruszać (…) Jakiś kolejarz zabiera Guzego do Urzędu Ruchu, a stamtąd policjant do komisariatu. Tam zostaje jedynie spisany i wypuszczony, ale tylko na chwilę. Pod Hotelem Polskim (plac Dworcowy, obecnie mieści się tu Delegatura Kuratorium Oświaty) zauważa go posterunkowy i przyprowadza ponownie na komisariat. Pierwsze przesłuchanie odbywa się nad ranem, początkowo Guzy nie przyznaje się do winy.
Jak Guzy został zamachowcem?
– Nie było mowy o jakiejkolwiek wynagrodzeniu za to co robiłem (…) czynu przystępnego jakiego dokonałem dopuściłem się dlatego, że czuje się niemcem – tak powiedział Antoni Guzy na przesłuchaniu. Podkreślił, że jego matka z pochodzenia Niemka nigdy nie mówiła po polsku, zaś ojciec był Polakiem, który zginął w czasie I wojny światowej. Antoni Guzy był ślusarzem. Pod koniec 1938 roku trafił na bezrobocie. Zaczął szukać pracy, chciał wyjechać do fabryki do Niemiec. W maju 1939 roku zapisał się do „Gewerkschaft Duetscher Arbeiter”, organizacji, która miała mu pomóc w znalezieniu pracy w Rzeszy. To wtedy zaczął spotykać się z członkami tej organizacji i zapewne wówczas został wytypowany jako przyszły zamachowiec. W Bielsku miał przypadkowo spotkać mężczyznę o nazwisku Obenau. Powiedział mu, że wie, iż szuka pracy i chce przejść przez zieloną granicę ze Słowacją do Niemiec. Obaj umówili się na spotkanie z Tatrach, dwa dni spędzili w schronisku na Słowacji. Obenau wszystko opłacał, a na koniec wycieczki poprosił Guzego, by wyszukał ludzi inteligentnych do przeprowadzania przez granicę. Guzy pojechał do kolonistów niemieckich pod Mielcem, tam odwiedził dawnego przyjaciela Heslera. Okazało się, że on także szuka ochotników. Wkrótce Hesler zapoznał go z Neumanem ze Skoczowa. Wtedy Guzy miał po raz pierwszy usłyszeć, że tak naprawdę chodzi o ludzi gotowych do akcji dywersyjnych w Polsce, do podkładania bomb. W zeznaniu nie ma ani jednego zdania o wątpliwościach, rozterkach moralnych Guzego, sucho opisuje kolejne spotkania np. wyjazd do Lwowa, gdzie również miał odebrać walizki z bombą, te jednak nie dotarły na miejsce. Wspomina, że Hesler odpowiadał ze przygotowanie zamachu bombowego w Tarnowie i według jego zapewnień ładunek miał wywołać tylko pożar. Na końcu zeznania Antoni Guzy żałuje, że w wyniku podłożenia ładunku wybuchowego zginęli ludzie.
Za pomoc w powstaniu tej strony dziękuję Archiwum Państwowemu w Tarnowie.
Mirosław Biedroń
źródło: (Tarnów – Wielki Przewodnik – Zawale, Tarnów 2202 A. Pietrzykowska „Ziemia Tarnowska w l. 1939-1945, (w) Tarnów Dzieje miasta i regionu, Tarnów 1987)
Tekst i zdjęcia ze strony: www.tarnow.pl
Z dziennika dr Walerii Młyniec, córki legionisty, ppłk Wojska Polskiego, Waleriana Młynica (ur. 9 marca 1896 r. w Tuchowie, zm. 8 września 1939 r. w Rudniku nad Sanem):
„mieszkaliśmy wówczas w koszarach 4 pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie. My, wówczas dzieci (ja i mój brat) spędzaliśmy z matką wakacje w Ustroniu. Jako tzw. „rodzina wojskowa” byliśmy w ostatnich dniach sierpnia 1939 r. ewakuowani bezpośrednio z wakacji (tylko z letnim ekwipunkiem) do Tarnowa. Mój ojciec spowodował wysłanie najcenniejszych rzeczy z naszego przedwojennego domu w dużym kufrze do stacji kolejowej w Tarnowie. A tam, w wybuchu bomby w przechowalni bagażu zginął ten kufer wraz z jego całą najcenniejszą dla rodziny zawartością”.