Zwiedzaj Tarnów wzdłuż średniowiecznych murów miejskich! W 2011 r. Tarnów zyskał nową atrakcję turystyczną – ścieżkę edukacyjno-historyczną w centrum miasta wytyczoną i oznakowaną w ramach „Programu zapewnienia harmonii estetycznej i urbanistycznej centrum miasta”.
Szlakiem tarnowskich miejskich murów obronnych i fortyfikacji
W średniowieczu ze względów bezpieczeństwa miasta otaczano murami. W Tarnowie biegły one krawędzią wzgórza, na którym w 1330 roku lokowano miasto na prawie niemieckim. Obwód tego wzgórza wynosi ok. 900 m.
Tarnów był miastem prywatnym ale posiadał swój samorząd, czyli radę miejską. Od decyzji właścicieli miasta i samorządu zależała budowa murów obronnych. Był to duży wydatek w budżecie miasta i realizacja inwestycji ciągnęła się latami. Być może mury obronne w Tarnowie zaczęto budować jeszcze w XIV wieku. Pierwsza wzmianka źródłowa o ich istnieniu znajduje się w dokumencie wystawionym przez rajców miasta Tarnowa w dniu 27 lutego 1448 roku. Mowa w nim jest o tym, że szpital (przytułek dla ubogich) znajduje się „poza murami” (extra muros) miasta.
Szpital ten usytuowany był na Przedmieściu Większym, czyli dzisiejszym placu handlowym zwanym potocznie Burek, a urzędowo plac Generała Józefa Bema, od strony południowo-zachodniej miasta.
Od tego też, mniej więcej, miejsca zaczniemy naszą wędrówkę szlakiem miejskich murów obronnych.
Stajemy na Rynku u wylotu ulicy Wielkie Schody. W XVI w., a zapewne i wcześniej, znajdowała się tutaj furta lub „brama mniejsza od strony szpitala”, jak zapisano w księdze miejskiej pod rokiem 1559. Stąd wiodła podróżnych droga brukowana (via strata) do zamku na Górze św. Marcina i dalej na Węgry.
Skręcamy w prawo w niewielką uliczkę o nazwie Taras. Jest to malowniczy zaułek miejski z widokiem na południe. Nazwa ulicy pochodzi od płaskiego wzniesienia terenu, przechodzącego stromym spadkiem w stronę ul. Targowej. Pomiędzy posesjami o numerach1 i 3 (północna pierzeja ulicy), znajduje się niewielki fragment o długości ok. 10 m, dawnego miejskiego muru obronnego. W przyziemiu zbudowany z kamieni narzutowych, wyżej z cegły, niedawno częściowo zrekonstruowany i łatwo dostępny dla zwiedzających. Mur ten może pochodzić z XV wieku.
Niestety, brak jest obecnie dostępu dla zwiedzających do zachowanych odcinków muru obronnego na zapleczu kamienic przy ul. Targowej z oryginalnym wątkiem ceglanego lica z XV i XVI wieku.
Musimy wobec tego zejść Wielkimi Schodami na ul. Bernardyńską i kontynuować wędrówkę ul. Targową w stronę ul. Wałowej. Dochodzimy do wylotu ul. Katedralnej na ul. Wałową. Tutaj znajdowała się do XVIII w. Brama Krakowska. Często pojawia się jej nazwa w księdze miejskiej z XVI wieku. Dokładny opis jej wyglądu pochodzi jednak dopiero z roku 1732, gdy była już częściowo w ruinie. Nad budynkiem bramnym po obydwu jego bokach wznosiły się 2 wieże. Posiadała troje wrót: pierwsze od miasta, drugie, tzw. średnie i trzecie „od zwodu”, czyli zwodzonej kładki nad fosą. Wrota z drewnianych bali otwierały się w stronę miasta. Po bokach wrót były dwie furtki.
W czasach Jana Długosza, a dokładnie w latach 1474-1480, kiedy pisał on swoje znakomite dzieło „Księga uposażeń Diecezji Krakowskiej”, od północy i północnego zachodu przed murem miejskim był wał i fosa. Wzmiankuje on bowiem, że prepozytura tarnowska posiadała folwark, którego grunta rozciągały się „od wału albo fosy miasta Tarnowa w stronę Krzyża”[*].
Kontynuując naszą wędrówkę idziemy dalej prawą stroną ul. Wałowej i dochodzimy do niedawno powstałego Zakątka Króla Władysława Łokietka, niewielkiego placu, na którym postawiono pomnik tego władcy. Tutaj, za plecami posągu króla, widoczne są fragmenty dawnego muru miejskiego i jego rekonstrukcji. Stanowi on tylne ściany kamienic, których fronty znajdują się od strony pl. Katedralnego i sąsiadują z budynkiem Muzeum Diecezjalnego, dawną Scholasterią.
Józef Edward Dutkiewicz, badacz i znawca dawnych murów obronnych Tarnowa, uważał, że mury te zaczęto wznosić w drugiej połowie XIV wieku.
Spore ich fragmenty miały się zachować w strukturze domów oznaczonych wspólnym numerem 5 przy pl. Katedralnym, okalających od zachodu i północy dzisiejszy kościół katedralny, aż do baszty w podwórzu budynku przy ul. Kapitulnej 2. Właśnie częściowo są one widoczne z Zakątka Króla Władysława Łokietka. Opuszczamy ten miły zakątek i wędrujemy dalej ulicą Wałową.
Wspomniany już Jan Długosz pisał również w swym dziele, że prepozytura tarnowska oprócz folwarku posiadała także „plac od cmentarza [przy kościele kolegiackim, dzisiejszej katedrze] aż do murów miejskich się rozciągający, a na nim wybudowany dom własny, najlepszy w mieście Tarnowie”.
Ten dom to dzisiejsza tzw. sufragania, siedziba tarnowskich biskupów pomocniczych przy ul. Kapitulnej 2. W narożu północno-zachodnim tego budynku, w podwórzu zachowała się baszta obronna, występująca na 1/3 swej szerokości przed lico muru obronnego. W dolnej części ma kształt nieregularnego prostokąta, w górnej zaś nieregularnego walca. Grubość jej murów dochodzi do 1,8 metra. Lico zewnętrzne murów baszty jest z cegły o wymiarach 8x19x27 cm, a więc zbliżonych do wymiarów cegieł renesansowych. Baszta może pochodzić jeszcze z XIV wieku, a oblicowana by była cegłą w początkach XVI wieku. Być może obniżono ją wtedy o jedną kondygnację.
Dostęp do baszty nie jest jednak możliwy dla zwiedzających bez specjalnego zezwolenie władz duchownych administrujących budynkiem sufraganii.
Idąc ul. Wałową dochodzimy do ul. Basztowej, na której znajdują się schody prowadzące do ul. Kapitulnej. Zanim jednak zaczniemy zwiedzać obiekty tutaj się znajdujące, musimy zapoznać się z historią przebudowy i rozbudowy miejskich fortyfikacji w pierwszej połowie XVI wieku.
W latach 1513-1544, czyli w czasach gdy dziedzicem miasta Tarnowa był Jan Tarnowski, od roku 1527 hetman wielki koronny, znakomity wódz, znawca i teoretyk sztuki wojennej w tym i fortyfikacji, przebudowano i rozbudowano system obronny miasta. Wiadomo o tym dzięki zachowanym rachunkom wydatków poniesionych przez miasto w trakcie budowy, jak i reliktom, które możemy oglądać.
Sedno całej idei przebudowy systemu obronnego miasta polegało na tym, że wraz z rozwojem i znaczeniem artylerii przy zdobywaniu twierdz i obwarowanych miast, postanowiono umacniać miejsca tzw. „wrażliwe” dla obrony. Były to przeważnie miejsca już słabo bronione przez samą naturę – położone w terenie płaskim, łatwo dostępnym.
Mury obronne w takich miejscach można było podwoić, stawiając ich drugą linię i dodatkowo umacniając silnymi stanowiskami broni palnej w formie baszt, bastei, barbakanów, wysuniętych przed linię muru.
Wiedziano też, że aby amortyzować siłę uderzenia pocisków i powodować ich rykoszety, należy budować mury pochylone lekko do wewnątrz. Mijała epoka murów obronnych pnących się pionowo od podłoża w górę.
Uzbrojeni w wiedzę teoretyczną zapewne lepiej będziemy rozumieć ideę przebudowy i rozbudowy tarnowskich fortyfikacji miejskich w XVI wieku.
Prace rozpoczęto od zakładania fundamentów pod przedmurze (antemurale), czyli mur zewnętrzny, który budowano w przyziemiu z kamienia a w wyższych partiach z cegły. Był on niższy od muru wewnętrznego (parkanu), odpowiednio pochylony do wewnątrz swym zewnętrznym licem, posadowiony na zewnętrznej krawędzi wału. Pomiędzy parkanem i przedmurzem powstało międzymurze, które stanowiło drogę zaopatrzenia dla obrońców.
Mury miały, zróżnicowane parametry grubości i wysokości. W zależności od tzw. punktów czy odcinków „wrażliwych”. Grubość dochodziła do 2 metrów, wysokość zaś do 6 metrów.
Podwójny mur miejski, czyli parkan z przedmurzem, ciągnął się wzdłuż dzisiejszej ul. Wałowej od Bramy Krakowskiej do ul. Basztowej.
Właśnie tutaj usytuowano wtedy i wybudowano w przedmurzu, wysuniętą przed jego linię, półbasztę (basteję) lub basztę łupinową. Była ona od strony międzymurza otwarta (niezabudowana). Taka konstrukcja zabezpieczała załogę przed uduszeniem się dymem prochowym w czasie strzelania, a było to silne stanowisko ogniowe.
Basteja posiadała 3 poziomy: dolny o czterech strzelnicach dla ciężkiej broni palnej o większym kalibrze, środkowy o pięciu strzelnicach i górny o ośmiu dla broni ręcznej (hakownic, arkebuzów, rusznic). Grubość jej muru wynosiła u podstawy ok. 1 m i zmniejszała się na każdym wyższym poziomie. Całość konstrukcji była nakryta dachem w kształcie stożka. Pole ostrzału bastei miało kształt wachlarza. Przed podwójną linią murów znajdowała się jeszcze fosa napełniona wodą. Dla nieprzyjaciela teren łatwy do podejścia, stawał się niebezpieczny przy próbie zdobywania murów.
Miejsce przy ul. Basztowej, gdzie znajduje się dobrze zachowana basteja z XVI w. i widoczne jest międzymurze z fragmentami muru wewnętrznego i zewnętrznego, jest miejscem szczególnym. Mało takich znajdziemy w miastach polskich. Warto więc poświęcić mu trochę więcej czasu.
Nie jest dostatecznie dobrze rozpoznany przebieg linii murów obronnych na odcinku od ul. Basztowej do ul. Rybnej. Jeśli ocalały jakieś fragmenty, to zostały one zupełnie „wtopione” w zabudowę pierzei ulic Wałowej i Kapitulnej. Nie wiadomo też czy przebiegał tędy mur pojedynczy czy podwójny. Mniej więcej pośrodku dzisiejszej ul. Rybnej miała się znajdować furta, czy też brama mniejsza o nazwie Staromensis (Staromiejska?) u wylotu ul. Wąskiej, która to uliczka powstała właściwie dopiero w okresie niemieckiej okupacji, w początku lat czterdziestych XX wieku. Nie zachował się jednak żaden ślad materialny tej bramy.
W latach 1959-1961 przy ul. Wąskiej krakowskie Pracownie Konserwacji Zabytków zrekonstruowały odsłonięte w przyziemiu odcinki muru według koncepcji prof. Józefa E. Dutkiewicza. W roku zaś 2013 przy obecnym Skwerze Starej Synagogi zostały wybudowane z cegły fragmenty muru i furt (?) według wizji architektonicznej inż. Bogusława Niemca.
U wylotu ul. Fortecznej fragment muru miejskiego został zrekonstruowany w latach 1954-1956. Przy uwidocznionej w murze furcie daje się zauważyć zaokrąglenie jego linii. Jest to ślad dawnej baszty, widocznej jeszcze bardzo dobrze na fotografiach z końca lat trzydziestych XX wieku. Baszta ta uległa rozbiórce w latach 1941-1942 w czasie niemieckiej okupacji. Właśnie też w tych latach, podczas prowadzenia prac ziemnych pod kanalizację, zostały odkryte fundamenty Bramy Pilzneńskiej. Dziś są one zaznaczone porfirową kostką brukarską, zresztą niezbyt czytelnie.
Wedle opisu z 1732 r. Brama Pilzneńska, tak jak i Brama Krakowska, miała troje wrót. Pierwsze wewnętrzne od strony miasta, po otwarciu stanowiły przedłużenie murów wewnętrznych bramy. Drugie średnie i trzecie zewnętrzne, także otwierające się w stronę miasta. Wrota były zbudowane z „forsztów rżniętych”, czyli grubych bali drewnianych. Poprzecznie przez ich środek przebiegał „poręcz”, gruby drąg, którego koniec wkładano do „kuny żelaznej”, przymocowanej do wewnętrznej ściany bramy.
Szyje bram były dość długie. Toteż cała brama stanowiła pokaźną budowlę, nad którą znajdowała się izba mieszkalna dla stróża bramy; tzw. „bramny” występuje już w księdze miejskiej z XVI wieku.
Bramę Pilzneńską zdobił od strony miasta obraz Najświętszej Marii Panny. Po prawej stronie (patrząc od strony miasta) w bramie była furtka dla przechodniów. Po obu stronach budynku bramnego stały baszty.
Od Bramy Pilzneńskiej, wzdłuż dzisiejszej ul. Szerokiej, biegła na pewno tylko jedna linia muru. Fragmenty jego dolnych partii widoczne są w podwórzach domów przy ul. Szerokiej o numerach 3,5,7. Spadek terenu po zewnętrznej stronie muru dochodzi tutaj do 4 metrów. Linia muru dociera do ul. Zakątnej i załamuje się niemal pod kątem prostym, biegnąc dalej w kierunku ul. Bernardyńskiej. Fragment ten do wylotu ul. Małe Schody został częściowo zrekonstruowany w latach 1958-1962.
Tym załamaniem od południowego wschodu mury miejskie stykały się z murami obronnymi dawnego klasztoru bernardynów, który właściwie stanowił odrębną twierdzę, flankującą miasto od tej strony.
W roku 1459 Jan Amor Tarnowski i jego brat rodzony Jan Rafał, kanonik katedry krakowskiej, sprowadzili do Tarnowa zakonników franciszkanów, zwanych obserwantami a później bernardynami. Długosz pisał, że: „Kościół i zabudowania klasztorne zbudowali drewniane. Murowanych nie pozwolił budować Jan Amor Tarnowski, aby nie były oparciem dla wrogów przeciwko mieszczanom”.
Kiedy zaś zostały zbudowane murowane budynki kościoła i klasztoru, niestety nie wiadomo. W czasach Długosza (zmarł w 1480 r.) były jeszcze drewniane. Wzmianka o roku 1468 pochodzi dopiero z rękopisu pióra o. Antoniego Szumlańskiego, który ukończył go spisywać w tarnowskim klasztorze bernardynów w 1656 r. Zapisał on, że: „Około (circa) roku 1468 położono nowe fundamenty pod kościół murowany, czego dokonał Jan Amor na Tarnowie kasztelan krakowski”.
Rzecz w tym, że Jan Amor Tarnowski (zm. w 1500 r.) kasztelanem krakowskim został dopiero w 1490 r. Widocznie o. Antoni Szumlański daty „circa annum 1468” nie przejął z autentycznych dokumentów, tylko ją sam wykoncypował. Toteż kontynuator jego dzieła o. Jan Kapistran Szydłowski, spisujący w roku 1770 swoją tzw. Kronikę bernardyńską, nie używając w ogóle daty zapisał tylko: „Później, po upływie czasu, z muru zbudowany został kościół i klasztor kosztownie a przy tym z gustem, wedle upodobania Jaśnie Oświeconego Fundatora, zwanego Jan Amor”.
Ojciec Szydłowski natomiast w klasztornym archiwum dogrzebał się bardzo ciekawych dokumentów. Pisał on mianowicie, że: „Wynika z najdawniejszych dokumentów pisanych, że klasztor ze swoim kościołem został wybudowany w tym samym miejscu, na którym już częściowo były w budowie fundamenty i mury zamku dla pierwszych komesów na Tarnowie. Ale ponieważ inne miejsce na tenże zamek wola komesów dokładnie określiła i orzekła, następcy tych komesów jakimiś widzeniami i natchnieniami boskimi poruszeni, poprzednie miejsce dla kościoła przeznaczyli”.
Kronikarze klasztoru bernardynów mieli kłopoty z chronologią. Trudno ich było nie mieć, skoro Jan Amor Tarnowski, kasztelan krakowski – ojciec, miał syna Jana Amora, też sprawującego ten sam urząd.
Który z nich i co fundował bernardynom? Trudno było po paru wiekach ustalić. Nic dziwnego, że obydwie postacie się myliły. Oto dowód oczywisty, wynikający z tekstu ojca Szydłowskiego: „ Ten Jaśnie Oświecony Fundator, jako że był w sztuce wojennej najlepiej rozeznany i przyszłość przewidujący, chciał tenże klasztor przeciwko napadom nieprzyjaciół obwarować, a także od groźnej grabieży bezpiecznym uczynić.
Dlatego też w sadzie koło tegoż klasztoru kazał zbudować z kamieni i cegieł podziemny chodnik (subterraneum specum), bardzo przydatny do przetaczania z miejsca na miejsce dział różnego rodzaju, i po to też aby do nieprzyjaciół strzelać odpowiednimi pociskami”.
Było to więc już nowożytne założenie sztuki fortyfikacji – bastion, odpowiednik późnośredniowiecznego barbakanu.
W lecie 2015 r. archeolog Eligiusz Dworaczyński wraz ze swoim zespołem odkopali wspomniane wyżej fortyfikacje wraz z podziemnym chodnikiem na pl. F. Morawskiego, tuż za dawnym kościołem bernardynów. Według E. Dworaczyńskiego jest to założenie zaplanowane i wykonane przez hetmana wielkiego koronnego Jana Tarnowskiego, syna fundatora klasztoru.
Zresztą z przytoczonego wyżej tekstu źródłowego wynika to jednoznacznie. Albowiem „w sztuce wojennej najlepiej rozeznany” mógł być tylko Jan Tarnowski hetman, a nie jego ojciec, który nie jest znany z jakichkolwiek większych dokonań militarnych. Jeśli można snuć przypuszczenia co do czasu budowy założenia fortyfikacyjnego koło klasztoru bernardynów przed ukończeniem prac archeologicznych, to najbardziej prawdopodobne byłyby lata czterdzieste XVI w., gdy w Tarnowie pracował murator Tomasz.
Budowa podziemnego chodnika w klasztornym sadzie koło kościoła, legła zapewne u podstaw legendy o podziemnym przejściu z klasztoru do zamku na Górze św. Marcina (odległość przeszło 2 km w linii prostej!). Twórcą tej legendy był zapewne ks. Wincenty Balicki, autor pierwszej monografii miasta Tarnowa z 1831 r., który tam napisał, że: „zamek miał podziemny związek z miastem”.
Otoczone murami obronnymi miasto stykało się z murami klasztoru u zbiegu dzisiejszych ulic Bernardyńskiej i Szerokiej. Być może znajdowała się tutaj baszta. Następnie mur pojedynczy biegł prawie w linii prostej do bramy mniejszej czy też furty w wylocie ul. Wielkie Schody, czyli wzdłuż ul. Bernardyńskiej. Tutaj uskok terenu na południe wynosi ok. 5 m. Mury obronne pełnią więc również funkcję muru oporowego dla południowej pierzei Rynku. Przy ul. Bernardyńskiej w podwórzach kilku kamienic zachowały się stosunkowo dobrze pokaźne odcinki dawnego muru obronnego. Niestety nie są one dostępne dla zwiedzających.
Nasza wycieczka szlakiem tarnowskich miejskich murów obronnych dobiegła końca. Traktować ją można jako zaledwie rozpoznanie terenu, albowiem w przyszłości, może już niedalekiej, mogą takie wycieczki stanowić główną atrakcję turystyczną naszego miasta.
Kazimierz Bańburski
* Wszystkie tłumaczenia tekstów łacińskich na język polski pochodzą od autora.