Tarnowska zupa pejzanka to „wzmocniona” jarzynowa. Dzięki sycącym dodatkom nie trzeba już 2. dania
Zupa pejzanka, mimo że brzmi swojsko, swoją nazwę czerpie z języka francuskiego, od słowa „paysanne” (wiejski). To zupa jarzynowa, ale z chłopskim sznytem – typowymi, uwielbianymi u nas dodatkami.
Dzięki temu jest właściwie konkretnym daniem jednogarnkowym. Pejzanka ponadto związana jest z ciekawą historią. Podając ją na wesele, możecie poczuć się jak bogaci polscy ziemianie.
W tym artykule:
Zupa jarzynowa kojarzy się zwykle z dość lekkim pierwszym daniem, które jest zaledwie wstępem do obiadu. W tym przypadku, w wersji tarnowskiej, to właściwie danie jednogarnkowe. Zupa pejzanka jest gęsta nie tylko od warzyw.
Zupa pejzanka – i na co dzień, i na wystawne wesele
Pejzanka znalazła się w menu weselnym Marii z Brzozowskich i Michała Zamoyskiego, syna zamożnych ordynatów: Adama i Marii z Potockich. Ich ślub odbył się w 1926 roku. Na 2. danie serwowano wołowinę, kalafiory, pommes frites (na nasze: po prostu frytki) oraz sos holenderski, a na deser parfait czekoladowy – mus z czekoladą, bitą śmietaną i kawałkami ciasteczek.
Tak najedzeni nowożeńcy wyjechali w podróż poślubną do Paryża. Następnie, po paru miesiącach wrócili do rezydencji magnackiej rodziny w Kozłówce (gdzie obecnie znajduje się Muzeum Zamoyskich – brat Michała był ostatnim właścicielem rezydencji). Stamtąd jednak wyruszyli aż do Angoli – na plantację kawy, którą zakupiła rodzina. Jak donoszą archiwalne źródła (krewny nowożeńców), „aż do 1939 roku co miesiąc przychodziła […] paczka tej wspaniałej kawy”. Można podejrzewać, że kawę również na weselu podawano – jako luksusowy przysmak. Dość już jednak o historii, przejdźmy do pejzanki, dania, które otwierało menu weselne.