To za jego czasów ruszyły prace przy budowie Państwowej Fabryki Związków Azotowych, rozpoczęło sie tanie budownictwo mieszkaniowe, ale nie brakowało też nierentownych inwestycji. Julian Kryplewski urodził się w Tarnowie 15 lutego 1877 r. Ojciec przyszłego burmistrza, Andrzej Kryplewski /18411920/, mistrz kominiarski, przybył do Tarnowa z pobliskiego Wojnicza. Z pierwszego małżeństwa z Karoliną Roettinger miał dwie córki: Zofię /l8691907/ i Annę /l 8701873 /. Żona zmarła na gruźlicę w 1874 r. Po raz drugi ożenił się z Antoniną Stępniowską. Z małżeństwa tego urodziło się troje dzieci, syn Julian i dwie córki Maria i Janina.
Ojciec swojemu jedynemu synowi postanowił dać dobre wykształcenie. Najpierw wysłał go do tarnowskiego gimnazjum, gdzie pobierał nauki w latach 18881896. Po zdaniu matury rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończył je w 1906 r., acz bez obrony doktoratu. Zaczął pracować w tarnowskim sądzie, pracował również w sądzie w Żabnie. W tym samym roku /1906/ zawarł związek małżeński z córką nadinspektora podatkowego w Tarnowie Antoniego Nieduszyńskiego, Zofią. Doktorat z prawa obronił dopiero w 1911 r. Specjalizował się w prawie karnym. W Tarnowie prowadził kancelarię adwokacką przy Placu Drzewnym nr l /róg ulic Bernardyńskiej i św. Marcina/. W tym domu mieszkał jego szwagier, też adwokat, Mieczysław Gałecki.
Podczas I wojny światowej, powołany do wojska Julian Kryplewski, pracował w austriackim sądownictwie wojskowym jako obrońca w sprawach karnych. Po odzyskaniu niepodległości zgłosił się na ochotnika do Wojska Polskiego, w którym był również obrońcą przed wojskowymi sądami polowymi. W 1920 r. został przeniesiony do rezerwy w stopniu kapitana. Przeszedł do cywilnej adwokatury i dalej prowadził kancelarię adwokacką w Tarnowie. Wybudował jednopiętrowy dom w stylu podmiejskiej willi z obszernym ogrodem. Dom ten stoi do dziś Jest to posiadłość nad rzeką Wątok przy ul Nadbrzeżnej Dolnej 27, pomiędzy ulicami św. Marcina a Sądową.
Po zamachu majowym Józefa Piłsudskiego w 192 6r. doszło do reaktywowania rady miejskiej w Tarnowie. Skończyły się rządy komisaryczne w mieście. Starania o przywrócenie starej rady podjęli tarnowscy socjaliści z Kasprem Ciołkoszem na czele W dniu 13 listopada 1926r „w bogato udekorowanej sali rady miejskiej /w ratuszu p.m./ i przy uroczystym nastroju, zagaił przewodniczący posiedzenia /dr Herman Mutz p.m./ o reaktywowaniu przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rady miejskiej i odwołaniu komisarza rządowego” zapisano w protokole z tego posiedzenia. Przemówienie swoje Herman Mütz, pełniący przecież funkcję zastępcy dotychczasowego komisarza J Rypuszyńskiego, zakończył okrzykiem na cześć Rzeczypospolitej Polskiej, prezydenta Mościckiego i marszałka Piłsudskiego. Zebrani powtórzyli go trzykrotnie Oto próbka kształtującej się już na początku rządów pomajowych sanacyjnej atmosfery politycznej, podejmowanej skwapliwie przez prowincjonalnych polityków, którym wcale przecież poprzednia władza nie dawała się we znaki.
Rada miejska zbierała się teraz co tydzień. W protokole z posiedzenia rady w dniu 20 listopada zapisano: „Na nagły wniosek K. Ciołkosza, rada miejska jednogłośnie uchwaliła, wyrazić sejmowej frakcji PPS, a zwłaszcza posłowi p. dr Emilowi Bobrowskiemu, serdeczne podziękowanie za trudy i starania o reaktywowanie rady miejskiej w Tarnowie, uwieńczone pomyślnym skutkiem”.
Tydzień później, w sobotę wieczorem, 27 listopada, po przyjęciu wymuszonej rezygnacji Rypuszyńskiego z urzędu burmistrza /gdyż był on przecież najpierw legalnie wybranym burmistrzem przez starą radę w dniu 3 grudnia 1923r., a j dopiero 13 lutego 1924r został mianowany komisarzem rządowym/ dokooptowano nowych radnych do starej rady na miejsce zmarłych lub tych, co opuścili miasto w międzyczasie. Na wniosek radnego Kazimierza Wojciechowskiego do I koła rady dokooptowano dr Juliana Kryplewskiego oraz Józefa Jakubowskiego, emerytowanego prokuratora, późniejszego twórcę tarnowskiego Muzeum. Do innych kół dokooptowano jeszcze sześciu radnych Staronowa rada liczyła 46 członków Jej polityczny profil według danych archiwalnych ówczesnego Urzędu Wojewódzkiego w
Krakowie przedstawiał się następująco:
- 20 radnych bezpartyjni,
- 8 radnych PPS,
- 3 radnych Związek LudowoNarodowy /endecja/,
- 3 radnych Partia Katolicko Ludowa /chadecja/,
- 5 radnych Żydzi ortodoksyjni,
- l radny stronnik Związku Naprawy Rzeczypospolitej /H.Mütz/,
- 6 radnych Żydzi syjoniści /zwolennicy odbudowy państwa Izrael/.
W dniu 30 listopada dokonano na posiedzeniu rady miejskiej wyboru nowego magistratu. Obecnych było 43 radnych. Głosowanie odbywało się w sposób tajny.
Dr Julian Kryplewski otrzymał 41 głosów i został wybrany burmistrzem miasta Tamowa. Dr Herman Mütz 37 głosami został wybrany na wiceburmistrza. Asesorami zostali wybrani: Maciej Bialik, Stanisław Michalski, Kasper Ciołkosz, Szaja Silberpfenig, Józef Jakubowski. Antoni Lewicki
Organ tarnowskich Chrześcijańskich Związków Zawodowych wyśmiewał się z demokratycznej większości w tarnowskiej radzie miejskiej: „Jest w niej 8 socjalistów /między którymi 2 Żydów/, a reszta żydowscy radni z koła II i ID, z czego l dziedzic, l fabrykant, l bankier, l restaurator, 2 adwokatów, 4 kupców i 5 rzemieślników. Same demokraty!
Żydowska burżuazja proletariatu socjalistycznego!” Nowa rada starała się jednak reprezentować interesy najbiedniejszych wyborców. Na posiedzeniu w dniu 15 grudnia, na wniosek asesora Kaspra Ciołkosza podjęto uchwałę, aby zwrócić się do rządu i sejmu z prośbą o wprowadzenie 7letniej powszechnej szkoły ludowej, czyli podstawowej. Dotyczyło to wprawdzie przede wszystkim dzieci ludności wiejskiej, które naukę kończyły w większości w 4letniej szkole podstawowej.
W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, wszystkim ochronkom dla dzieci, i chrześcijańskim i żydowskim, przyznała rada z kasy miejskiej po 100 zł. Obu pułkom, 5. strzelców konnych i 16. piechoty, stacjonującym w mieście, miano wypłacić po 500 zł, zaś 600 zł miano dać dla ubogich w Tarnowie.
Magistrat udzielał dość dużo koncesji na prowadzenie usług w mieście. Np. w jednym tylko dniu 29 grudnia 1926r. udzielono koncesji:
- Bronisławowi Kalickiemu na przewóz osób autobusem,
- Józefowi Bossowskiemu na wykonywanie przemysłu dentystycznego,
- Rozie Pomeranz na podawanie kawy i herbaty z zastrzeżeniem uprzedniego odpowiedniego urządzenia lokalu,
- Herochowi Zeltowi na wykonywanie przemysłu dorożkarskiego.
W ogóle od początku roku 1926 rozpoczął się rozwój koniunktury gospodarczej w Polsce. Ustabilizował się kurs złotego po reformie walutowej Wł.Grabskicgo w 1924r. Rozpoczęło się gospodarcze ożywienie Wzrastała produkcja przemysłowa. Malało bezrobocie.
Tarnowski tygodnik „Hasło”, powołując się na dane inspektoratu pracy, podawał iż w styczniu 1927 r. w Tarnowie bez pracy pozostawało ok. 400 robotników budowlanych, przeszło 500 konfekcyjnych i ok. 500 z innych branż, czyli razem ok. 1.400 osób. Na 40.000 mieszkańców Tamowa, stanowiła ta liczba ok. 3,5% bezrobotnych. Nie było to dużo.
Jednak dodatkowo w lutym 1927 r. do starego miasta Leliwitów uśmiechnął się los. W Warszawie podjęto wstępne decyzje o budowie wielkiej, nowoczesnej, państwowej fabryki związków azotowych. Dzięki opinii ówczesnego prezydenta RP, wybitnego chemika, technologa prof. Ignacego Mościckicgo, zlokalizowano jej budowę w widłach rzek Dunajca i Białej koło Tamowa. Inwestycja ta kosztowała ok. 90 mln zł. Kwota naprawdę bardzo duża na ówczesne czasy. Z tej sumy prawie 20 mln zł wydano na robociznę. Zanim te olbrzymie pieniądze zasiliły domowe budżety ludności Tamowa, a zwłaszcza okolicznych biednych wsi, w dniu 14 lutego 1927r. odbyło się posiedzenie rady miejskiej z udziałem starosty tarnowskiego Rudolfa Krupińskiego jako przedstawiciela rządu, na którym rozważano sprawę budowy fabryki. „Rada miejska uznaje zapisano w protokóle że wybudowanie w pobliżu Tarnowa na terenie Świerczkowa i Dąbrówki Infułackiej nowej Państwowej Fabryki Związków Azotowych leży w wybitnym interesie miasta Tarnowa”. Planowano również wybudowanie lotniska i portu rzecznego na Dunajcu. Miasto Tarnów na lotnisko obiecało dać 40 ha gruntu i 100 tys. zł. Niestety me zrealizowano tych ambitnych przedsięwzięć z powodu kryzysu gospodarczego w latach 30. i wybuchu wojny.
Lata obfitości dla miasta, w których budowano wielką fabrykę, miały dopiero nadejść. Na razie rada miejska z magistratem i burmistrzem na czele musiała przystąpić do realizacji programu społecznego, który w ogólnych zarysach był programem socjalistów. Właściwie program ten można by streścić w 3 punktach:
- praca dla bezrobotnych,
- zapomogi dla głodnych,
- tanie budownictwo dla bezdomnych.
Na razie, jeszcze w styczniu 1927r., rada miejska uchwaliła, aby w Ministerstwie Robót Publicznych zaciągnąć pożyczkę w wysokości 10 tyś. zł na budowę domu mieszkalnego dla bezdomnych. Pożyczka miała być spłacona do 15 lutego 1931 r, oprocentowana zaś była na 6% rocznie. W końcu lutego miejscowa prasa donosiła, że baraki dla bezdomnych są prawie na ukończeniu. Specjalnie powołana komisja miała rozpocząć rozpatrywanie podań i poznawać miejsca w barakach rodzinom. najbardziej potrzebującym Warunki bytowania ubogich były okropne. Tygodnik „Hasło” tak informował wtedy o tym: „W barakach na Pogwizdowie /podstawionych przez wojsko p. m./ śpi 9 rodzin w jednej izbie (…j są mieszkania, gdzie ludzie brodzą w wodzie /…/ Serce się kraje, kiedy na poczcie, brak kaloryferów widzisz te wynędzniałe drżące postacie, chcące na chwilę rozgrzać się, aby znowu iść koczować na ulice”
Trzeba przyznać, że program uspokojenia najpilniejszych potrzeb mieszkaniowych w mieście rada realizowała konsekwentnie. Na początku marca 1927r. uchwalono, aby zaciągnąć nową pożyczkę w Ministerstwie Robót Publicznych w wysokości 5 tys. zł na budowę domu dla bezdomnych. Burmistrz Kryplewski jeszcze w styczniu zażądał od rady przyznania 5 tyś. zł na cele zorganizowania akcji żywnościowej dla bezrobotnych. Rada wyraziła na to zgodę.
W marcu uchwalono też budżet na rok budżetowy 1927/28. Po stronie wydatków znalazło się 1.403.888,6 zł, zaś po stronie dochodów 1.403.992,13 zł.
Rada miejska nie zważając na napięty preliminarz budżetowy, zobowiązała magistrat do starań o uzyskanie większej pożyczki na inwestycje, tj. na rozbudowę rzeźni miejskiej, budowę chłodni, hal targowych, targowicy, piekarni mechanicznej, budowę szkoły żeńskiej na Strusinie, pawilonu zakaźnego w szpitalu. Pożyczka nie miała jednak przekraczać kwoty 1,7 mln zł. Powyżej tej kwoty mieszkańcy miasta odczuliby dość dotkliwe podatkowe obciążenie na rzecz miasta. Dodatkowo jeszcze trwał remont zabytkowego ratusza. W dniu 13 stycznia 1927r. przyznano 3 tys. zł z budżetu miasta na remont pomieszczeń na I piętrze kamienicy Krakowska 12, gdzie postanowiono urządzić sale wystawowe Muzeum Miejskiego. Jak widać dbano też za czasów urzędowania burmistrza J Kryplewskiego i o kulturę w mieście. Na stanowisko lekarza miejskiego za wynagrodzeniem 250 zł miesięcznie przyjęto Mariana Bielatowicza, ojca Jana, autora słynnej „Książeczki”, najlepszego chyba utworu literackiego prozą o międzywojennym Tarnowie.
Za priorytetową sprawę ówczesna rada miejska uważała jednak tanie budownictwo mieszkaniowe Była to chyba jedyna rada miejska w Tarnowie, która w tej dziedzinie miała konkretny program i skrupulatnie go realizowała. Opracowany też, został przez budowniczego miejskiego Witolda GiżbertaStudnickiego projekt budowy domów o niewielkich mieszkaniach, pokój z kuchnią. Przetarg na ich budowę wygrał inż Edward Okoń, oferując budowę jednego domu za 127.082 zł l 45 gr. Domów takich postanowiono wybudować 19, za kwotę ponad 2 mln zł, na gruntach miejskich zwanych „Infułackie”, wzdłuż ul. gen J.Dwernickiego. Rozwijało się również indywidualne budownictwo mieszkaniowe zamożnych warstw społeczeństwa. Były to przeważnie domy jednorodzinne. W 1926r wydano 60 koncesji na ich budowę, zaś w roku następnym /1927/ już 100 koncesji. W dalszych latach odpowiednio 105 i 175.
Popełniano jednak i błędy inwestycyjne. Do nich należała budowa rzeźni miejskiej. Uchwalono wydać na ten cel aż 2 mln. zł. Na jej lokalizację wybrano grunta folwarku miejskiego w Klikowej. Pod koniec maja 1927r. Tarnów miał odwiedzić prezydent RP prof. Ignacy Mościcki. W dniu 26 maja rada miejska skierowała hołdowniczy adres na ręce Prezydenta i Marszałka. Nadała prezydentowi honorowe obywatelstwo miasta Tamowa i podjęła uchwałę, aby ul. Chyszowską nazwać aleją Prezydenta Ignacego Mościckiego „Radni miejscy zjawili się w strojach odświętnych, a sala rady miejskiej rzęsiście oświetlona i udekorowana, nadała zebraniu charakter uroczystego i wzniosłego aktu” zapisano w protokóle.
Tarnowski prosanacyjny tygodnik „Praca” nawoływał w dniu 29 maja „Na przyjazd p. Prezydenta przybierzcie godową szatę. Kilkanaście godzin zaledwie dzieli nas od przybycia Pana Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej […] jest to pierwszy pobyt Prezydenta w Tarnowie (…] Pan Prezydent Mościcki przybywa tu by osobiście wręczyć sztandar 16. pułku piechoty, który jest pułkiem „Ziemi Tarnowskiej”. Dodać należy, że I. Mościcki odwiedził wtedy jeszcze teren budowy Fabryki Związków Azotowych w celu wmurowania kamienia węgielnego pod nią.
4 czerwca 1927r. nastąpiło uroczyste otwarcie Muzeum Miejskiego, którego dyrektorem został jego pomysłodawca, asesor magistratu Józef Jakubowski.
W dalszym ciągu socjaliści forsowali w radzie swój bardzo ambitny program socjalny, przekraczający możliwości finansowe miasta. Gdy zarząd zwlekał z jego realizacją, grożono wycofaniem poparcia dla niego przez klub PPS w radzie. Postulaty klubu dotyczyły:
- adaptowania przed zimą baraków dla ok. 500 rodzin,
- zatrudnienia na okres zimy bezrobotnych robotników zwalnianych z budowy fabryki azotowej,
- walki z lichwą na rynku żywnościowym,
- przystąpienia do budowy, jeszcze w tym roku, rzeźni miejskiej, chłodni i łaźni ludowej,
- budowy szkoły żeńskiej na Strusinie im. Klementyny Hoffmanowej /dziś Szkoła Podstawowa nr l na ul. Reymonta/.
Na te inwestycje miano zaciągnąć pożyczkę w wysokości 500 tys. zł w Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie w 8% obligacjach, spłaconą w ciągu 30 lat. Z innych inwestycji miejskich w sierpniu 1927 r. zaczęto ogradzać park miejski murowanym ogrodzeniem z siatką, wykonywanym przez firmę inż. E Okonia, zaś 31 sierpnia magistrat zdecydował się na urządzenie nowego cmentarza na gruntach miejskich w Krzyżu. Zrealizowano też uchwalę rady z dnia 13 listopada 1926r o uczczeniu pośmiertnym burmistrza T.TertiIa /zm. 31.03 1923r./ poprzez umieszczenie jego portretu w sali rady na tarnowskim ratuszu. W dniu 15 września 1927 r. burmistrz J. Kryplewski poinformował radnych, że portret ten namalował znakomity portrecista Kasper Zelechowski /Znajduje się on do dziś w tarnowskim muzeum/
Pora, by teraz scharakteryzować, chociaż krótko, rządy na tarnowskim ratuszu i sylwetkę burmistrza Juliana Kryplewskiego. Posłużymy się w tej charakterystyce opinią ówczesnej tarnowskiej prasy. Organ bezpartyjnych prorządowców „Słowo Tarnowskie” w dowcipnym, na poły wierszowanym artykuliku pt. „Tarnowskie Akropolis” tak charakteryzował sylwetkę burmistrza:
„Oto mąż ogółu obrany
wszystkie cenią go partie,
wszystkie cenią stany
sprężysty, żwawy, nieugiętej woli,
energią czynu ulży wszem w złej doli,
zwłaszcza gdy widzi niedolę u ludu,
lub gdy kobieta piękną jest do cudu”.
Bardzo sympatyczny i ludzki portrecik. Prosanacyjny tygodnik „Praca” pisał zaś w artykule zatytułowanym „Kto rządzi w Ratuszu?”: „Na ratuszu panują stosunki jak gdyby porewolucyjne lub w czasie bezkrólewia [ .]. Pan Kryplewski, osoba dobra, ale czyni, co mu rozkazują […] w zasadzie burmistrz sam władzy nie ma, bo mu jej nie dają panowie Ciołkosz i Mütz”. Natomiast mieszczański /brukowy jak go nieraz określano/ tygodnik „Hasło” w artykułach z grudnia 1927r. i z lata 1928r. pisał o burmistrzu Kryplewskim: „… Zabrać dr Kryplewskiemu godzinę czasu, kiedy urzęduje w magistracie, nie jest rzeczą łatwą (…]. Dr Kryplewski przyjmuje osobiście każdego interesanta, który się do niego zgłosi. Nie trzeba się nawet specjalnie meldować. Woźny wpuszcza każdego [..j Poczekalnia u wejścia do gabinetu dr. Kryplewskiego zawsze pełna ludzi […] przeważnie są to bezrobotni […] burmistrz musi tych interesantów załatwić”
Obraz burmistrza wręcz wzorcowy. Tak powinien urzędować prawdziwy ojciec miasta. Ale już w późniejszym artykule „Hasła” wyżej wspomnianym, wyłania się i taki wizerunek: „Pan dr Kryplewski
przezacny człowiek, charakter kryształowy, lecz miękki, bez żadnego wyrobienia gospodarczego, me rozumiejący absolutnie ciągłości spraw miasta, przy tym autokratyczny i uparty” Widoczna jest tu jak na dłoni niekonsekwencja. Jak można być jednocześnie „miękkim” i „autokratycznym”? To tajemnica autora powyższej charakterystyki burmistrza.
Łatwo było radzie uchwalać coraz to nowe inwestycje w mieście. Trudniej je było realizować. A to należało do burmistrza i magistratu, Trzeba było zaciągać coraz to nowe pożyczki na miejską hipotekę. Na budowę rzeźni miejskiej, tego worka inwestycyjnego bez dna, zaciągnięto pożyczkę, po uchwale rady z dnia 12 stycznia 1928r., w Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie w wysokości 860 tys. zł. Wkrótce przystąpiono do jej budowy W dniu 7 lutego burmistrz Tamowa podpisał umowę z rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, prof Adolfem Szyszko Bohuszem, na wykonanie mauzoleum w ogrodzie strzeleckim, w którym miały spocząć sprowadzone do kraju z Aleppo w Syrii prochy gen. Józefa Bema Julian Kryplewski stojący na czele Komitetu Obywatelskiego w Tarnowie, który miał za zadanie sprowadzenie do kraju zwłok generała, był jednym z pomysłodawców, aby spoczęły one właśnie w Tarnowie, rodzinnym mieście bohatera Polski i Węgier.
W dniu 9 lutego rada miejska powołała Komisję Opieki nad zabytkami przeszłości w mieście Burmistrz Kryplewski został jej przewodniczącym.
Na sesji rady miejskiej w dniu 16 maja podjęta została uchwała o włączeniu do miasta Tamowa następujących gmin wiejskich: Chyszowa, Dąbrówki Infułackiej, Świerczkowa, Gumnisk, Rzędzina i Klikowej, nawet wbrew oporom ich samorządów wiejskich. Na zakończenie, po podjęciu tej uchwały, asesor Józef Jakubowski wzniósł okrzyk: „Niech żyje wielki Tarnów'”, powtórzony przez obecnych. Na razie jednak nic z tego projektu nic wyszło.
Miasto nadal robiło zakupy kosztownych urządzeń. Kupiono walec drogowy systemu Diesla za 40 tyś. zł., dwa motory Diesla do elektrowni miejskiej, wóz strażacki dla straży pożarnej, dwa autobusy od firmy MercedesBenz, które miały przewozić pasażerów na trasie Rzędzin teren budowy fabryki w Świerczkowie. Autobusy te ciągle się psuły /nie wytrzymywało polskich dróg delikatne podwozie/ i były deficytowe.
Jednak rozbuchane inwestycje i zakupy oraz zbyt optymistyczne gospodarowanie budżetem miejskim, powodowały, że już w końcu 1928 r. prasa miejscowa spekulowała o możliwości powołania komisarza rządowego. W końcu stycznia 1929 r. tarnowskie „Hasło” donosiło, że Urząd Wojewódzki w Krakowie polecił tarnowskiemu magistratowi przeprowadzić wybory do rady miejskiej Rzeczywiście wybory samorządowe miały odbyć się w czerwcu 1929 r. W marcu 1928r. „Hasło” pisało, że: „Czołowym kandydatem na liście PPS ma być dotychczasowy burmistrz dr Kryplewski, aczkolwiek me należy do partii.
Chcą tym sposobem utrzymać socjaliści na czele samorządu człowieka sobie sympatycznego, a że dr Kryplewski cieszy się zaufaniem całego mieszczaństwa tarnowskiego, powtórny jego wybór na burmistrza nie byłby zbyt trudny. Jedyną wadą tej koncepcji /tj. jednej listy według klucza, PPS chciała najwięcej mandatów p.m/ jest, że jeśli socjaliści nie doprowadzą do porozumienia lista ich ma szans zwycięstwa i lepiej by było, aby nazwisko dr. Kryplewskiego znalazło się na innej liście”.
PPS nie przyjęła jednak ofiarowanych jej w porozumieniu międzypartyjnym 8 mandatów Socjaliści postanowili więc w wyborach wystawić wspólną listę wraz z żydowskim „Bundem”. Na czele tej listy znalazł się jednak bezpartyjny Kryplewski. Przeciwstawny blok mieszczański reprezentował też prawnik dr Michał Skowroński, ongiś zastępca Janusza Rypuszyńskiego jako komisarza. Blok ten poparły z kolei żydowskie ugrupowania ortodoksyjne i syjonistyczne.
W czerwcowych wyborach samorządowych 1929 r. blok mieszczański zwyciężył we wszystkich czterech kołach, zdobywając wszystkie 48 mandatów. Socjaliści ponieśli całkowitą klęskę W czwartym kole wiceburmistrz H.Mütz, należący do bloku mieszczańskiego, zdobył 4.898 mandatów, zaś J.Kryplewski 3.862. Tak więc Julian Kryplewski nie wszedł już do nowej rady miejskiej. Zajął się sprawami zawodowymi Prowadził dalej kancelarię adwokacką w nowym domu przy ul. Nadbrzeżnej Dolnej. Kształcił dzieci. Miał 3 synów i l córkę. Najstarszy syn Jan Kryplewski /19071988/ został, tak jak i ojciec, prawnikiem. Andrzej Kryplewski /l 9091950/ inżynierem elektrykiem. Michał Kryplewski /19101994/ oficerem WP. Córka Helena /ur. 1912r./ skończyła Gimnazjum SS.Urszulanek w Tarnowie, po wojnie zaś studiowała w Akademii Handlowej w Krakowie, w 1935 r. wyszła za mąż za inż. Zbigniewa Lewakowskiego. Mieszka w Tarnowie w domu swojego ojca.
Dr Julianowi Kryplewskiemu przyszło jeszcze raz stanąć na czele miasta w tragicznych dniach na początku września 1939 r. Po ucieczce ówczesnego prezydenta miasta Mieczysława Brodzińskiego do Lwowa w dniu 6 września, nazajutrz o godz. 8 rano, w budynku Opieki Społecznej przy ul. Wałowej odbyło się zebranie organizacyjne Tymczasowego Zarządu Miasta. W zebraniu brało udział ok. 30 osób. Do zarządu weszli: dr Julian Kryplewski przewodniczący, inż. Edward Okoń i Stanisław Komusiński asesorzy. Ponadto do rady powołano adwokata Antoniego Małeckiego oraz księży: dr. Józefa Lubelskiego i dr. Jana Bochenka proboszcza parafii katedralnej. Lokalem zarządu miała być kamienica przy ul Wałowej 2 /Zarząd Dóbr XX Sanguszków w Gumniskach/ Około południa tego dnia /7.09/ w mieście już były patrole niemieckie. O godz. 14 niemiecki pułkownik poinformował J.Kryplewskiego, ks. J. Bochenka i ks. J Lubelskiego, że są zakładnikami. Odpowiadać mieli za spokój w mieście swoimi głowami. Jeżeli padłyby strzały ze strony ludności cywilnej, mieli zostać rozstrzelani Kryplewski miał to zarządzenie ogłosić w mieście przy pomocy afiszy
Wieczorem padły w mieście strzały. Pilnujący zakładników niemiecki podporucznik krzyknął: „Padły strzały z ręki ludności cywilnej, będziecie rozstrzelani”. Trzymanych pod strażą członków Tymczasowego Zarządu Miasta ogarnęły chwile grozy. Wówczas to Julian Kryplewski począł tłumaczyć Niemcowi: „…że on jest burmistrzem, że może wystarczyłoby gdyby on sam tylko był rozstrzelany”. Słowa te zapisał obecny tam wtedy ks. Jan Bochenek w swojej książce „Na posterunku”, wydanej zaraz po wojnie. Zakładnicy zostali zwolnieni nazajutrz rano, rozstrzelano zaś niestety podejrzanych o oddanie strzałów braci Stanisława i Piotra Chrząszczów.
Likwidacja Tymczasowego Zarządu Miasta nastąpiła 25 września 1939r., gdy stanowisko Komisarza Miasta Tamowa objął niemiecki urzędnik okupacyjny Ernst Kundt.
Żona byłego burmistrza, Zofia Kryplewska, weszła 10 września 1939 r w skład Komitetu Opieki nad jeńcami zorganizowanym przez PCK. W dniu 7 czerwca 1940 r. powstał w Tarnowie Polski Komitet Opiekuńczy wchodzący w skład powołanej w Generalnym Gubernatorstwie Rady Głównej Opiekuńczej /RGO/, jedynej dozwolonej przez okupanta cywilnej organizacji charytatywnej, powstałej pod silnym naciskiem na niemieckie władze okupacyjne amerykańskich organizacji charytatywnych. W listopadzie Tarnowski Komitet Opiekuńczy został zatwierdzony przez powiatowe władze okupacyjne jako Zarząd Rady Opiekuńczej Powiatowej. Przewodniczącym jego został dr Julian Kryplewski Dzięki pomocy niesionej przez tę organizację mogły przetrwać okupację setki tysięcy ludzi.
Dwaj synowie Juliana Kryplewskiego w latach 194243 byli oficerami łączności w Tarnowskim Inspektoracie Armii Krajowej Porucznik Michał Kryplewski, p.s „Gołąb” pełnił tę funkcję od sierpnia do listopada 1942 r, kiedy to wraz z ojcem zostali aresztowani przez gestapo. Syn został wywieziony do obozu w Oświęcimiu, ojca później zwolniono. Drugi jego syn, ppor. Andrzej Kryplewski, ps. „Świerszcz”, był oficerem łączności AK od listopada 1942 r. do kwietnia 1943 r. W konspiracji pracowała także ich siostra Helena Lewakowska.
Julian Kryplewski zmarł w Tarnowie 11 października 1949 r. W lutym tego samego roku zmarła jego żona. Były burmistrz miasta Tarnowa spoczywa na Starym Cmentarzu na Zabłociu w grobowcu na początku kwatery XII, przy głównej alei na prawo idąc od bramy głównej, za kaplicą XX. Sanguszków/. Na grobowcu jest tylko ten napis: „Grób rodziny Kryplewskich. Tu spoczywa ś.p. Zofia z Kryplewskich Stepkiewiczowa, o12 V 1869 +28 IV 1907. Proszą o Zdrowaś Marya”.
Żadnej innej tabliczki na grobowcu tym nie ma. Tylko najbliższa rodzina i historycy z Tamowa wiedzą, że spoczywa tam jeden z najlepszych burmistrzów tego miasta.